sábado, 15 de febrero de 2014

Dawno dawno temu...czyli podroz do bajkowego Campeche



Pobyt w Meridzie w towarzystwie naszych nowych meksykanskich przyjaciol pozwolil nam doswiadczyc wszystkiego o czym marzy niezmeczony podroznik- historycznej wyprawy do poczatkow miasta, jego znakomitej kuchni, mozliwosci zetkniecia sie z cywilizacja Majow, ale przede wszystkim ciepla serca jego wspanialych mieszkancow. Na horyzoncie tlily sie juz jednak kontury kolejnego celu latynoamerykanskiej przygody- San Francisco de Campeche, zwanego rowniez po prostu Campeche. Jak zawsze na tym etapie podrozy zastanawialismy sie nad tym gdzie moglibysmy zatrzymac sie na czas pobytu w miasteczku. Zaczerpnelismy z dobrze znanego nam juz zrodla- Couchsurfing. Odpowiedzial nam David, ktory choc nie mogl zaoferowac nam noclegu, pomogl nam zarezerwowac miejsce w hostelu “El Pirata” gdzie pracowal jego znajomy. Ten niedrogi i przytulny przystanek na trasie podroznych okazal sie strzalem w dziesiatke. Prywatny pokoik, obfite sniadania oraz mozliwosc korzystania z kuchni zadecydowaly o naszym ostatecznym wyborze.

              Ewe w hotelu "El Pirata"

Campeche to jedno z niewielu miast w Ameryce Lacinskiej, ktore w 1686 r. otoczono fortyfikacjami z powodu czestych napadow piratow i awanturnikow. To jeden z glownych powodow, dla ktorych przyciaga ono rocznie szeroka rzesze turystow z calego swiata. Wkraczajac w otoczona przez mury szachownice kolorowych uliczek nie sposob jednak oprzec sie wrazeniu, ze to jeden z planow filmowych Tima Burtona. Wszystko wyglada bowiem niczym w krzywym zwierciadle: malarze kryjacy sciany budynkow kolorwymi farbami, figury zwierzat o fantazyjnych ksztaltach (czesc wystawy artystycznej sueños modelados), czy tez starannie wysprzatane ulice, co w tym regionie swiata spotyka sie dosc rzadko. Campeche niewatpliwie zaskakuje, zakreca, przyciaga uwage. Czy jest to jednak jedyne jego oblicze? Jak wyglada sytuacja miasteczka poza turystyczna banka mydlana? O tym juz wkrotce...

  Bajkowe centrum historyczne. Wystawa sueños modelados

   Campeche. Centrum historyczne zawsze w renowacji

Campeche. Fantazje centrum historycznego
 
Pierwszym Hiszpanem, ktory dotarl do wybrzeza Zatoki Meksykanskiej byl Francisco Hernandez de Cordoba, ktory w 1517 r. natknal sie na siedzibe Majow zwana Ah Kim Pech. Rok pozniej przybyl tu Juan de Grijalva, a w 1526 r. znany juz wszystkim Francisco de Montejo, ktory zalozy tu kolejne po Meridzie miasto, Villa de Salamanca de Campeche. W 1540 r. jego syn, Francisco de Montejo zalozyl tu wioske San Francisco de Campeche, ktora pod koniec XVI w. byla bezlitosnie atakowana przez piratow. Dzieki utworzonym z tego powodu fortyfikacjom miasteczko cieszy sie jednak obecnie wspaniale zachowana architektura czasow kolonialnych. Jest rowniez waznym centrum takiej dzialnosci gospodarczej jak rolnictwo, rybolostwo i handel. Dzieki obecnosci dwoch wspaniale zachowanych fortow (San Jose el Alto i San Miguel) oraz zamurowan, Campeche, bedace jedynym miastem tego typu, zostalo wpisane w 1999 r. na liste Swiatowego Dziedzictwa Kulturalnego UNESCO.

      Campeche. Ivanek i señor el pirata

    Fort San Miguel

Campeche w granicy swoich murow jest zatem zupelnie bajeczna kraina, w ktorej mozna stracic poczucie czasu, dac sie wciagnac w wir fantazji i uciec od trudnosciia codziennego. Perspektywa zmienia sie jednak gdy nasz wzrok zaczyna szybowac ku pozostalej czesc miasta. Mielismy okazje przekonac sie o tym w drodze z dworca do naszego hostelu. Wszechobecne smieci, zakurzone ulice, popekane chodniki i stoiska z piekacym sie miesem w zdecydowany sposob niszczyly wizerunek Campeche. Poraz kolejny zdalismy sobie sprawe z tego, ze aspekt turystyczny ma niezwykle duzo znaczenie w Meksyku. Miejsca uzytkowane przez miejscowa ludnosc calkowicie przeciwstawiaja sie cudownie kolorowym i lsniacym uliczkom centrum historycznego.

          Campeche poza murami. Smietnisko tuz obok targu

Ulice Campeche poza murami

W zaden sposob nie chcialabym wam odradzic wizyty w tym zupelnie wyjatkowym miasteczku. Campeche ma bardzo wiele do zaoferowania i kazdy moze znalezc tu cos dla siebie: restauracje o przeroznej kuchni, galerie sztuki, muzea, ciekawe spektakle, katedre i piekny park. Mimo to pragne wyrazic moje osobiste zdanie o sytuacji, ktora tu napotkalismy i zwrocic wasza uwage na to w jakim stanie znajduja sie obecnie jedne z najpiekniejszych i najczesciej uczeszczanych miejsc na Ziemi. Planeta krzyczy rozpaczliwym glosem, starajac sie poruszyc nasze serca i obudzic dawna wrazliwosc. To w naszych rekach znajduje sie jej dalszy los. Juz tak niewiele brakuje abysmy unicestwili nas samych....

Jedna z najpiekniejszych rzeczy jakiej doswiadczylismy w Campeche bylo poznanie wspanialych ludzi, ktorzy poraz kolejny udowodnili nam, ze dom jest wszedzie tam, gdzie otwarte serce i bezinteresowna pomoc nowonapotkanego czlowieka. David i Eli sprawili, ze miasteczko otworzylo przed nami kolejne drzwi. Dzieki nim mielismy okazje zobaczyc noca czarodziejsko oswietlone forty San Miguel i San Jose, nacieszyc wzrok zapierajacymi dech w piersiach widokami, pospacerowac po tych czesciach miasta, ktore do tej pory byly dla nas tajemnica oraz sprobowac najlepszych tradycyjnych lodow i czekolady sporzadzonej zgodnie z sekretna receptura Majow.

 David, Ivanek i Ewe przy forcie San Jose

Eli, David, Ewe i Ivanek przy filizance czekolady

Ewe i Ivanek. Nocna panorama Campeche

Kto z was ogladal film “Chocolat” pamieta zapewne, ze czekolada sporzadzana przez Majow miala niezwykle wlasciwosci...Sprawiala bowiem, ze w ludziach budzila sie szczegolna namietnosc, radosc i witalnosc. Campeche dalo nam szanse na uczestnictwo w prezentacji przygotowywania tego tak uwielbianego przez wszystkich wynalazku prekolumbijskiej cywilizacji. Babunia maya poczestowala nas fiizanka goracej czekolady, zwana rowniez eliksirem Bogow, oraz opowiedziala o jej szczegolnym przeznaczeniu wsrod przodkow. Majowie uznawali bowiem, ze skosztowac czekolady moga jedynie zolnierze i szlachta, co udowodnil Moctezuma, gdy poczestowal nia na przywitanie Hernana Corteza...

      Prezentacja sporzadzania czekolady z udzialem widzow

    Nasza pierwsza filizanka wysmienitej czekolady Majow

Spacerujac po Campeche mozna odkryc wiele skarbow, ktore znienacka wylaniaja sie necac wzrok. Jednym z nich sa malowidla na elewacjach budynkow zaskakujace profesjonalizmem i sprawna reka malarza. Warto przyjrzec sie im blizej, by moc zauwazyc detale charakterystyczne dla popkultury Meksyku.

 Malowidlo z wizerunkiem kobiety maya przygotowujacej czekolade

Campeche okazalo sie dla nas sposobnoscia do reflekcji na wiele tematow, poruszylo nasze serca dzieki serdecznosci jej mieszkancow oraz pozwolilo na podroz w czasie do budzacych krew w zyach wydarzen z czasow piratow i ich przybrzeznych bitew z mieszkancami miasta. Bylismy mu ogromnie wdzieczni za goscine. Jednak gdzie w glebi marzylismy juz o kolejnym celu naszej wyprawy po swiecie Majow...Po dlugiej podrozy, podczas ktorej krajobraz zaskakiwal nas coraz bardziej soczystymi odcieniami zieleni dotarlismy do Palenque! Ale o tym dowiecie sie juz w kolejnej odslonie :)

No hay comentarios:

Publicar un comentario